Krem idealny na lato - czy istnieje jego definicja? Może powinien mieć wysoki SPF, może musi być po prostu lekki, a może można się w zasadzie obyć bez niego, skoro wysokie temperatury nie sprzyjają utrzymaniu produktów na skórze? Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania. Jednocześnie nie należy bagatelizować wysokich temperatur i pielęgnacji w letnim okresie, bo może się okazać, że potrzeby będą większe niż zimą.
Kiedy w moje ręce trafił Aloe Propolis Creme, nie do końca byłam przekonana, że będzie to dobra odpowiedź na tę porę roku.
Produkt rekomendowany jest z racji na kojące i nawilżające działania dzięki zawartej w środku kombinacji aloesu i propolisu pszczelego. Receptura uzupełniona jest o witaminę A i E, znane ze swych właściwości odżywczych na skórę, co całościowo było dla mnie dobrą zapowiedzią. Postanowiłam wypróbować go na dwóch częściach ciała, trochę skrajnie, bo na twarzy i dłoniach. Skóra tych miejscach różni się znacząco, tym bardziej, że moja cera raczej należy do problematycznych, dłonie natomiast rzadko wymagają dodatkowego nawilżenia.
Krem ma łagodny zapach, pierwszy raz użyłam go na noc w obrębie twarzy, bez okolic oczu i w zasadzie już wtedy podeszłam do niego zero-jedynkowo. Zaskoczyła mnie konsystencja, bo rozprowadzony na twarzy przypominał pastę, dlatego zapaliła mi się lampka w głowie - pomyślałam, że może być zapychający, co dla mojej mieszanej cery mogło zakończyć się źle.
Dlatego kolejny poranek był pod znakiem "być albo nie być" - krem okazać się miał hitem albo totalną klapą, nie przewidywałem nic pomiędzy. Po kilku godzinach od nałożenia go, wczesnym rankiem spojrzałam w lustro i ku mojej uldze twarz wyglądała zaskakująco dobrze. Była wygładzona, nie pojawiły się żadne niedoskonałości, dobrze nawilżona i miła w dotyku, dopieszczona. Jak wiadomo jedna jaskółka nie czyni wiosny, dlatego postanowiłam kontynuować codzienną pielęgnację z tym produktem i włączyć go też do nawilżenia dłoni, tak by nadać im takie samo, jakby satynowe wykończenie.
Krem testowałam przez miesiąc i muszę przyznać, że sprawdził się u mnie zaskakująco dobrze. Nie obciążył mojej skóry, nadał jej jednolity koloryt, mocno ją odżywił, ukoił i pozostawił ją przyjemną w dotyku. Moim zdaniem to idealna propozycja jako krem na noc lub na pochmurny dzień, jednak przy dużym nasłonecznieniu nie rezygnowałabym jednak z użycia dodatkowo filtrów.