DX4 Wellness ciała i umysłu w 4 dni

Forever Living Products wprowadził na rynek nowy produkt - Forever DX4. Jak się dowiedzieliśmy z materiałów firmowych pracowano nad nim kilka lat obserwując zmieniające się trendy, ale też wsłuchując się w głosy tych, którzy od lat stosują na przykład Clean9. Kiedy więc produkt był już dostępny nie można było postąpić inaczej jak wypróbować go na sobie. Żeby wiedzieć czy spełnia on oczekiwania i z czystym sumieniem móc go Wam oferować w naszym sklepie. Poniżej przeczytacie naszą relację z realizacji programu Forever DX4. Prawdziwą, bo przeprowadzoną "na własnej skórze"...

Mamy dziś dla Was prawdziwą perełkę - recenzję najnowszego produktu firmy Forever, który ma szansę wybić się wśród kultowych już programów!

Nie mogło być inaczej, DX4 testowałam na własnej skórze z dużą dozą ekscytacji, bo jest to produkt zgoła odmienny od klimatu w jaki uderza C9. Nie jestem jednak świeżakiem, jeśli chodzi o tego rodzaju plany żywieniowe - w przeciągu ostatnich dwóch lat przerobiłam już kilka programów sokowych, a na jesieni 2021 pierwszy raz sięgnęłam po C9. Nie na nim się dziś skupiam, ale mam dzięki temu ciekawy punkt odniesienia i patrzę już przez pryzmat pewnego doświadczenia w tej dziedzinie.

Zanim w moje ręce trafiło pudło z zawartością DX4, a nawet jeszcze zanim pomyślałam o testowaniu go, zapoznałam się wnikliwie z treścią katalogu produktowego. I tu pojawiło się pierwsze zaskoczenie - nie wyczułam w nim ducha sportowego, badania celu względem kilogramów czy centymetrów, skupiania się na aktywności fizycznej. Ten zestaw jest zupełnie inny; każe się nam zatrzymać, pomyśleć, zastanowić nad ważnymi dla nas kwestiami, skłania do wielu refleksji. Dla mnie to strzał w, bo kluczem do osiągnięcia zdrowej sylwetki jest przede wszystkim zdrowa głowa. To tutaj zachodzą wszystkie przemiany, a czas spędzony w całym procesie - a nie choćby na uciążliwym dla niektórych gotowaniu - można poświęcić właśnie na chwile ze sobą i swoimi myślami. Sam program nie jest długi, trwa tylko cztery dni, więc jest to opcja również dla początkujących - wydaje mi się, że taki okres upływa na tyle szybko, że każdy jest w stanie to przetrwać. Już tuż przed jego rozpoczęciem wczytałam się w ulotkę po raz drugi, upewniając się, że nigdzie nie mierzymy się ani nie ważymy - uważam to za kolejny ogromny plus, bo choć wiadomo, że wielu z nas to zrobi, to jednak nie te ubytki są głównym celem DX4. 

Dzień 1 - Zdecyduj

To dzień, w którym nie ma miejsca na żadne przekąski (nawet te zdrowe) spoza programu. Muszę przyznać, że mój poziom motywacji do rozpoczęcia go był bardzo wysoki, stąd moje dobre nastawienie i samopoczucie na starcie. Pracuję dość intensywnie, więc wiedziałam, że poniedziałek będzie dobrym dniem na rozpoczęcie - to dzień, kiedy przez natłok spraw nie mam zwykle głowy do tego, żeby pomyśleć, że mogę być głodna. Tak jednak do końca nie było, miałam kilka wolnych chwil w ciągu dnia, ale w żadnej z nich nie towarzyszył mi głód. Żeby zapamiętać kolejność suplementów na ten dzień musiałam sięgać do ulotki kilkukrotnie, ale nie jest to skomplikowane czy uciążliwe. Poranek rozpoczęłam od trzech tabletek Forever Therm Plus, a zgodnie z rozpiską po półgodzinnej przerwie dołączyłam dwie sztuki Forever DuoPure. Zarówno jedne i drugie tabletki popiłam szklanką wody.

Rano przygotowałam sobie zmieszany z wodą aloes i rzetelnie sączyłam dwa litry przez cały dzień, ale to akurat nie było trudne, bo na co dzień piję dużo wody. Przed południem miałam dozwoloną tabletkę do żucia Forever Sensatiable, skorzystałam z niej tylko dlatego, że byłam ciekawa jej smaku, nie odczuwałam głodu. To było ciekawe ze względu na konsystencję, bo po ,,żuciu’’ spodziewałam się bardziej gumy, a tabletka rozpadła się jak ciasteczko i podobnie też smakowała. Kolejnym posiłkiem, który u mnie przypadł na niedługo przed godziną 14, był koktajl Forever Plant Protein.

Nie ukrywam, że to jego byłam najbardziej ciekawa, wszak to najbogatszy w smak produkt z całego boxu DX4. Wymieszałam go z mlekiem owsianym i wydaje mi się, że to ono nadawało główny i różniący się od mleka krowiego ton (przypominam, że produkty pochodzenia zwierzęcego nie są dozwolone w trakcie programu). Było waniliowo, roślinnie, smacznie i pożywnie, a duża porcja białka - 17g w jednej porcji zaspokoiła moje potrzeby. Koło trzech godzin później przyszedł czas na kolejną nowość w zestawieniu, tym razem Forever Multi Fizz. Tym razem arbuzowy smak  trochę przywołał mi lato, którego nie mogę się doczekać, tabletka rozpuszczona po 10 minutach w zimnej wodzie razem z kolejną tabletką do żucia Forever Sensatiable stanowiła przyjemny swego rodzaju podwieczorek.

Na wieczór zaplanowany był ponownie koktajl Forever Plant Protein, tym razem smakował mniej roślinnie - zrobiony był też na mleku owsianym, ale innej firmy, wydawał mi się smaczniejszy. Nie wiem jednak, czy to nie subiektywne wrażenie. Podsumowaniem tego dnia był Forever LemonBlast, który rozpuściłam w ciepłej wodzie przed snem. Po saszetkowej formule i zapachu kojarzył mi się trochę z rozgrzewającymi specyfikami, po które sięgamy kiedy coś nas zaczyna rozkładać. Ale smak był jeszcze dziwniejszy, choć nie powiem, że nieznany - pierwsze, co obstawiałam w nim poza cytryną to kurkuma, ale nie mogłam doszukać się powodu ostrości. Przywołując w głowie smaki z poprzedniego programu sokowego doszłam do tego, że tę intensywność, a jednocześnie przyjemne ciepło powoduje imbir. Nie ukrywam, że to był trudny smak, ale jego pora przeznaczona na wieczór wydaje się być adekwatna. Przez cały dzień nie poczułam głodu, zmęczenia, bólu. Jedyne co nasunęło mi się na myśl, to stan po wypiciu pierwszego koktajlu - jakby trochę rozbudził apetyt na kolejne produkty tego dnia, jednak bez konkretnego pragnienia tu i teraz.

Dzień 2 - Zdefiniuj 

Wiedziałam już, czego się spodziewać, dzień drugi w rozkładzie nie różnił się od pierwszego. Tym razem z pamięci skomponowałam zestaw, który zabierałam do pracy, a planowaną przekąskę, która mogła dziś dołączyć, pozostawiłam w ramach pracy domowej. Obawiałam się tego poranka, ze względu na to, że wstać musiałam dwie godziny wcześniej niż zwykle, co oznaczać mogło też wcześniejszy ubytek energii. Co więcej, tak się zwykle działo w dni kiedy rzeczywiście śniadanie zjadałam o 5:30, zamiast 7:00 czy 8:00, ciężko mi było wtedy dotrwać do wieczora bez przekąszenia dodatkowego posiłku. Rozpoczęłam jednak zgodnie z planem, uwzględniając półgodzinną przerwę między Forever Therm Plus a Forever DuoPure. Około 11:00 zaczęłam myśleć o nadchodzącym koktajlu, który jednak planowany był na godzinę 14:00. Nie było to jednak uczucie głodu, bardziej zachcianka poczucia smaku - a w międzyczasie piłam aloes, który bez szwanku pozwolił mi dotrwać do ustalonej pory. Koktajl smakował podobnie jak poprzedniego dnia, miałam wrażenie, że ten smak znam już dużo dłużej, podejrzewam, że to kwestia waniliowej nuty, która pojawia się w wielu napojach białkowych. Po powrocie do domu mogłam wprowadzić do menu przekąskę, wśród proponowanych pozycji znalazły się owoce z orzechami, hummus czy proste warzywa. Postanowiłam skorzystać z własnej kompozycji i okazała się obłędna w swojej prostocie. Przygotowałam paski surowej marchewki, liście szpinaku, kilka pomidorków koktajlowych, a do wszystkiego dodałam łyżkę klasycznego hummusu.

Kombinacja smakowała świetnie, wydawało się, że to tyle co nic, ale po tym było mi wręcz dziwnie, że jeszcze przede mną drugi koktajl na wieczór. Hummus i warzywa to smaki, które lubię na co dzień, ale nie sięgałam po nie nazbyt często, szczególnie trudną relację mam z pomidorami. Tutaj, kiedy pojawiły się one jako pierwszy ,,pełnoprawny’’ posiłek, to było odkrycie, którego się nie spodziewałam. Mam wrażenie, że otworzyłam się na smaki na nowo, a w głowie mam kolejne inspiracje kulinarne na czas po zakończeniu programu. Wieczór zakończyłam koktajlem Forever Plant Protein na mleku owsianym i saszetką Forever LemonBlast.

Wrócę jeszcze na chwilę do filarów programu i części wellness umysłu

 - przyznaję, że dopiero dziś usiadłam do zdecydowania, nad jakim obszarem chciałabym popracować zgodnie z założeniami dnia 1. oraz do zdefiniowania mojego celu SMART. Rozbudowane odpowiedzi wpisałam w swoim notesie, skupiając się na autorefleksji. Nie zajęło mi to dużo czasu, miałam luz w kuchni, ze względu na brak konieczności gotowania na kolejne dni, dlatego mogłam poświęcić tę chwilę tylko dla siebie i było to bardzo oczyszczające. Zdecydowałam, nad czym będę chciała pracować już po zakończeniu programu, ale też uświadomiłam sobie, jakie jeszcze sfery kuleją i nad czym też warto się pochylić. Na tym właśnie polega chyba fenomen DX4 - w odróżnieniu od innych programów trochę intensywniej zagląda w głąb duszy i prowokuje do odpowiedzenia samodzielnie na pytania:

- Dlaczego coś nie wychodzi?

- Jak to poprawić?

- Wobec czego czujemy pozytywne lub negatywne emocje?

Moim zdaniem to bardzo mocna część programu, pozwalająca trwale wprowadzić zmiany po jego zakończeniu.

Dzień 3 - Odkryj

Ten dzień jest inny od poprzednich i planowo ma być taki sam jak kolejny, czwarty i ostatni. Zaczęłam go standardowo od Forever Therm Plus, ale niedługo po przyjęciu tabletek mogłam zaserwować sobie koktajl Forever Plant Protein. Tym razem skusiłam się na przygotowanie go w sposób, który powinnam zastosować już na początku - podgrzałam lekko mleko roślinne (w moim przypadku owsiane), w wersji na ciepło ten smak jest idealny. Kolejnymi krokami były tabletki Forever DuoPure w towarzystwie Forever Sensatiable, ale nie w półgodzinnym odstępie tak jak to było jeszcze wczoraj, a jako kolejny punkt - czyli u mnie około 11:00. W ramach lunchu doszła ,,Wielka zielona sałatka’’ ze strony 29. katalogu, u mnie złożyła się ona na garść szpinaku, surową marchewkę pokrojoną w talarki, dwie rzodkiewki, ćwiartka awokado i łyżkę oliwki z chili. Całość brzmi może rzeczywiście surowo, ale oliwa nadała całości pyszny ton. Do tego mogłam dołączyć jeszcze przekąskę, którą zjadłam około trzy godziny później, a w moim przypadku był to banan w postaci pulpy z siemieniem lnianym - ten zgrabny słoiczek smakował niczym pudding chia. 

W porównaniu z poprzednimi dniami, gdzie pokarmów było jednak dużo mniej, już po tych dwóch (lunchu i przekąsce), a dodatkowo po napojeniu się Forever MultiFizz, czułam się naprawdę nasycona i nie wyczekiwałam wieczornej porcji koktajlu. Jednak dzień zakończyłam zgodnie z planem, pijąc Forever Plant Protein na ciepłym mleku owsianym, a później Forever LemonBlast. Przez cały dzień piłam rozcieńczony aloes, choć tym razem musiałam trochę nadrabiać pod koniec dnia. Nie czułam głodu, ani zapowiadanego w katalogu znużenia, zmęczenia czy braku motywacji. Wypełniłam odpowiedzi z broszury na ten dzień, złapałam się na tym, że o ile fizycznie nie odczuwam żadnego dyskomfortu, tak psychicznie na pewno odczułam zmianę, ale pozytywną.

Poczułam, że rzeczywiście zatrzymałam się i dałam sobie chwilę na zastanowienie się nad ważnymi kwestiami, które będę chciała naprawić już po zakończeniu programu, wejść na właściwe tory. Na co dzień tłumaczymy się brakiem czasu i o wielu rzeczach po prostu nie myślimy, a pytania i zadania sformułowane w całym pakiecie DX4 prowokują do otwarcia głowy i wydobycia z siebie najgłębszych refleksji. To był dobry dzień!

Dzień 4 - Zaangażuj się 

To już ostatni zestaw z boxu DX4, pamiętałam już zaplanowaną na ten dzień kolejność i zaczęłam zgodnie z rozpiską. Wstałam dość wcześnie, tak jak w dniu 2. programu, choć tym razem nie nastawiałam się, że może mi przez to ubyć szybciej energii. Poranek zaczęłam podobnie jak dzień wcześniej tabletkami Forever Therm Plus, później przyrządziłam koktajl Forever Plant Protein i spakowałam resztę wałówki do pracy. Zieloną sałatkę na ten dzień przygotowałam dzień wcześniej, dodałam jej trochę klasycznego hummusu, a w ramach przekąski zjadłam ponownie pulpę z banana wymieszaną z siemieniem lnianym.

Od wczesnych godzin przedpołudniowych miałam ochotę na inny smak - w pracy w zasięgu wzroku było mnóstwo kuszących rzeczy, porwałam się na przepiękną truskawkę. Uświadomiłam sobie, że tego mi zaczyna brakować - konkretnego smaku, ale nie łączyłam go z uczuciem głodu, bo tego mam wrażenie, że nie było. Aloes pity przez cały dzień trochę ratował sytuację, bo jego smak nadawał ton, w przeciwieństwie do zwykłej wody. Tabletkę musującą Forever MultiFizz zostawiłam sobie na wczesny wieczór, chciałam też przesunąć wypicie koktajlu białkowego Forever Plant Protein na porę po treningu badmintona, który wypadał w ten dzień. Nie miałam obaw, co do tego, czy będę miała siłę ćwiczyć, gram raczej rekreacyjnie, a i zegarek nie zaliczył mi tym razem tej aktywności. Koktajl po treningu był świetnym pomysłem, poczułam się zrelaksowana na tyle, żeby jeszcze chwilę posiedzieć na tarasie i przemyśleć jak przebiegł cały proces. Wieczorny napój Forever LemonBlast oficjalnie zakończył moją pierwszą (ale nie ostatnią!) podróż z DX4.

 

DX4 - czas na podsumowanie!

Moje ogólne wrażenia? Przede wszystkim wiedziałam już, na czym polegają takie programy, więc nie bałam się go na starcie. Bardzo zaskoczyło mnie holistyczne podejście, a czas trwania uznaję za wystarczający, żeby tchnąć zmiany w życie. Sumiennie wypełniałam zadania zawarte w katalogu, rozpisując je w swoim dzienniczku. Na te cztery dni naprawdę zwolniłam, znalazłam więcej czasu dla siebie i to chyba nie tylko ze względu na krótszy czas spędzany w kuchni. Mam wrażenie, że ten program uświadamia, że ta chwila tylko dla siebie, ze sobą i swoimi myślami to klucz do sukcesu na każdym polu. Określiłam swoje mocniejsze i słabsze strony, ustanowiłam priorytety wobec tego, nad czym w pierwszej kolejności chcę się skupić i wiem, od czego zacząć jutro pracę. Przyglądam się smakom, jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało, ale tak właśnie jest - mam w głowie plan, jak chciałabym się odżywiać po zakończonej, a może właśnie dopiero rozpoczętej podróży. Mój cel był fizyczny, ale w kontekście jakości spożywanych pokarmów, nie ich nadmiaru. Nie skupiałam się na ubytku kilogramów w trakcie programu, nie będę tu publikować różnic na tym polu - zaskakujące? Może tak, ale to właśnie jest ważne w DX4, tam nie ma ani jednej rubryki zachęcającej do sprawdzenia się przed i po na wadze. Jeśli chodzi o minusy, to dla mnie kryzysowy był dzień ostatni i myślę, że gdyby program trwał dłużej, to mogłabym mieć problem z rezygnacją z innych smaków. Tylko pierwszego dnia złapałam się na tym, że próbowałam włączyć ekspres do kawy i rozpocząć mój poranek tak jak zwykle, ale i z tego byłam w stanie zrezygnować. Jednak dla mnie kluczem jest mieć dostęp do wszystkich produktów i niczego sobie nie zabraniać, ale potrafić dobrze nim operować i zachować balans, odpowiednią piramidę żywieniową. W tym na pewno DX4 mi pomógł, bo sałatka trzeciego i czwartego dnia smakowała obłędnie, a w normalnych okolicznościach raczej nie wpadłabym na jej przyrządzenie. Polecam ten produkt każdemu, kto potrzebuje zmierzyć się ze sobą, czuje chęć zmiany, ale potrzebuje solidnego impulsu, bodźca, który pociągnie te zmiany dalej, na właściwe tory. 

Wellness ciała i umysłu w 4 dni - z DX4 to nie tylko możliwe, to się po prostu dzieje.

Dodaj komentarz

Pola oznaczone (*) są wymagane Twoje dane będziemy przetwarzać zgodnie z naszą Polityką prywatności.