Clean 9 - recenzja naszego bestsellera

Dziś przychodzimy do Was z podsumowaniem kultowego już produktu firmy Forever, od lat uznawanego za bestseller w kategorii kontroli wagi, ale i samopoczucia. C9, bo o nim mowa, to zestaw zapakowany w dużą, kartonową walizkę, skrywający w sobie elementy 9-dniowego programu oczyszczającego, przygotowującego do dalszej drogi już w odmienionym duchu. 

WSTĘP

Po otwarciu dużego boxu na pierwszy ogień ciekawi pudełko z pakietem suplementów, a w nim: 9 saszetek Forever Fiber, mieszanki błonnika do rozpuszczenia w wodzie, 18 tabletek Forever Therm, czyli witamin i ekstraktów roślinnych, wspierających cały proces i 54 kapsułki Forever Garcinia Plus, z wyciągiem z owoców tamaryndowca, bogatym w kwas hydroksycytrynowy.

Ten podział i proporcje suplementów mają ułatwić proces redukcji tkanki tłuszczowej oraz dostarczać potrzebnych substancji odżywczych. Kolejnym produktem, który zachęca swoim wyglądem jest Ultra Lite, w tym przypadku waniliowy, czyli sojowy koktajl wysokobiałkowy, który w trakcie programu mieszany powinien być z mlekiem roślinnym. Zapytacie może, dlaczego nie mleko krowie? Przede wszystkim porcja białka zawarta w jednej porcji, czyli 24 gramy, to wystarczająco dużo na ten jeden raz - mleka roślinne zwykle tego białka są rzeczywiście pozbawione, ale tutaj ten deficyt jest wyrównywany. Za to mleko krowie to zwykle podwójna kaloryczność oraz dodatkowe białko, którego i tak solidną porcję już dostajemy. Kolejną pozycją tego zestawu są już klasyki, czyli dwie sztuki Forever Aloe Vera Gel w klasycznym smaku, do picia każdego dnia programu. Jako dodatki już niespożywcze znajdziemy miarkę do sprawdzenia swoich obwodów przed i po, shaker, oraz książeczkę z zaleceniami na każdy dzień, miejscem na wpisanie swoich wymiarów i wagi, propozycjami ćwiczeń, przepisami zgodnymi z założeniami programu, listą produktów dozwolonych oraz ich porcjowaniem i miejscem na notatki z każdego dnia.

Ilość rzeczy zawartych w boxie i ich różnorodność na pierwszy rzut oka może wprawić w zakłopotanie, ale instrukcja opisuje dokładnie, kiedy po jakie produkty sięgać, a gdy dni 3-8 są już powtarzalne jeśli chodzi o rytm, to w zasadzie wchodzi to w krew. Tak przynajmniej było w naszym przypadku. To nasz drugi test programu oczyszczającego na blogu, jeszcze w czerwcu przeszliśmy dla Was program DX4, ale naszym celem nie jest porównanie ich do siebie - bo już teraz możemy śmiało stwierdzić to, że są zupełnie inne - ale o tym wspomnimy podsumowując całość. Czas start!

 

DNI 1-2 - RESET

            W założeniu są to dni największej rewolucji, bowiem nie możemy w tych dniach przygotować sobie standardowych posiłków - zapominamy o śniadaniu pełnym pszennych bułeczek, czy obiedzie złożonym ze schabowego i ziemniaków. Zmierzyłam się i zważyłam, wpisałam do tabeli moje wyniki początkowe. Na śniadanie przewidziane są 2 kapsułki Forever Garcinia Plus, po których należy odczekać 30 minut, zanim przejdziemy do kolejnego kroku. Po upływie tego czasu sięgnąć możemy po porcję 40ml Forever Aloe Vera Gel wymieszaną z 240ml wody, dochodzi do tego 1 tabletka Forever Therm. Na moim przykładzie, gdzie śniadanie jest dla mnie najważniejszym posiłkiem dnia, nie było to jednak czymś drastycznym i czułam się po tym zestawie zadziwiająco dobrze. Program rozpoczynałam w tygodniu i było to o tyle dobre, że nie siedziałam w domu i nie kusiło mnie zaglądanie do lodówki, zajęłam się sprawami dnia codziennego, a myślenie o jedzeniu nie było natarczywe. W ramach przekąski wypiłam 1 saszetkę Forever Fiber zmieszaną z dużą szklanką wody.

Ważną informacją jest notatka w rozpisce, że ten suplement należy przyjmować w innym czasie, niż pozostałe, ze względu na wiązanie przez błonnik niektórych substancji odżywczych, wpływając na ich przyswajanie. Smak tej mieszanki trudno z czymkolwiek porównać, ale w moim odczuciu był bardziej neutralny niż przyjemny/nieprzyjemny. W porze lunchu zaczynamy ponownie od 2 kapsułek Forever Garcinia Plus, czekamy pół godziny przed kolejną porcją Forever Aloe Vera Gel i przechodzimy do najprzyjemniejszej części, czyli koktajlu Forever Lite Ultra.

Tak jak zachęcająco wyglądało opakowanie, podobnie też smakowało - koktajl wyróżnia się na tle klasycznych, białkowych, które dostać możemy w sklepie z odżywkami przeznaczonymi przed treningiem na siłowni. Przede wszystkim rzeczywiście smakuje wanilią, po zmieszaniu odrobinę się pieni, zostaje mu nadana puszystość.

Może docenia się go bardziej ze względu na brak innych posiłków, ale jest naprawdę godny uwagi również po zakończeniu programu. Po nim przyjąć należy 1 tabletkę Forever Therm, ten zestaw ma nam zapewnić sytość aż do kolacji. I tak też jest, w ramach wieczornej porcji ponownie sięgamy po 2 kapsułki Forever Garcinia Plus, czekamy 30 minut, wypijamy porcję Aloe Vera Gel. Ostatnią porcją aloesowego napoju pijemy już po kolacji. Drugi dzień resetu jest odwzorowaniem pierwszego i co do zasady mogą to być najtrudniejsze dni, bo liczba kalorii jest mocno zredukowana. Jednak w moim odczuciu wcale tak nie było, lekki kryzys przyszedł dopiero chwilę później. Co najważniejsze, to przez te dwa dni nie czułam głodu, nie bolała mnie głowa, nie byłam spragniona - pamiętam o tym, by nawadniać się regularnie i bez przypomnienia wypijam 2 litry wody dziennie. Po tych dwóch dniach moja motywacja do kontynuacji programu była duża, wiedziałam też już z rozpiski, że dojdzie do menu jeszcze jeden koktajl i ,,pełnoprawny’’ posiłek, co utwierdziło mnie w tym, że dam radę przejść przez ten czas gładko.

 

DNI 3-5

            Poranek różni się od tego z dwóch poprzednich dni, bo oprócz 2 kapsułek Forever Garcinia Plus i porcji Forever Aloe Vera Gel na śniadanie dołożyć możemy koktajl Forever Lite Ultra wymieszany z ulubionym mlekiem roślinnym - u mnie z owsianym, jest moim faworytem. Przekąską każdego dnia jest mieszanka błonnika z wodą, to już wchodzi w stały rytm i mimo że wydaje się, że ten smak to tylko woda z odrobiną proszku, jednak daje odpowiednią sytość na czas do lunchu. W porze okołoobiadowej sięgnąć możemy ponownie po 2 kapsułki Forever Garcinia Plus, czekamy 30 minut, po czym przysługuje nam 1 miarka koktajlu Forever Lite Ultra. Ale uwaga! Możesz ten posiłek zamienić z kolacją, na którą dla kobiet przewidziana jest porcja na około 600kcal, dla mężczyzn nawet 800 kcal. Na jeden raz to dość dużo, dla mnie 600 kcal było idealną kalorycznością na obiad, dlatego zdecydowałam się na zamianę kolejności. Na obiad w dniu trzecim przygotowałam grillowane polędwiczki z kurczaka z pieczonymi ziemniakami, koperkiem, pieczoną cukinią i burakiem oraz porcją zielonej fasolki szparagowej.

Przepis na ten zestaw znajdziecie na naszym blogu, z gramaturą policzoną zarówno dla pań jak i panów, zachęcamy do skorzystania. Po obiedzie, zgodnie z rozpiską przyjąć należy 1 tabletkę Forever Therm, kolacja to natomiast koktajl Forever Lite Ultra, w tej kolejności był dla mnie dużo wygodniejszy. Przed snem wypić należy 250 ml wody, ale jak wspomniałam przy resecie - mam to w zwyczaju na co dzień, nie musiałam o tym pamiętać. Wrażenia z tych dni są dla mnie zaskakujące - byłam dobrze nastawiona do kontynuacji programu, ale 3-go dnia pojawił się kryzys, mimo normalnego, obiadowego posiłku i dwóch porcji Forever Lite Ultra. Nie był związany z monotonią, zbyt mało jeszcze czasu programu minęło, by o niej mówić czy ją odczuwać. Może organizm doszedł do tego, że ta rewolucja nie jest na żarty, i nie skończy się po resecie i w ten sposób okazał swoją reakcję - ale o tyle trudną do opisania, że nadal nie był to głód, bardziej wrażenie lekkiego opadnięcia z sił. W trakcie programu całego programu chodziłam na treningi badmintona, więc umownie ćwiczyłam trochę więcej, niż przewidziane tam 30 minut dziennie, a dzień 3. programu był właśnie pierwszym po mocniejszym treningu poprzedniego wieczoru. Końcówka tego dnia była trudna, ale zauważyłam też pewną zależność wobec wszystkich dni programu, mianowicie każdego z nich szłam spać wcześniej, niż standardowo - taki rozkład sił i dużo regeneracji w tym czasie pozwalało mi budzić się z dobrym nastawieniem wobec kolejnych dni oczyszczania. Po 3-cim, kryzysowym dniu, dni 4-ty i 5-ty były już dużo lepsze, rytm wszedł na dobre.

 

DNI 6-9

            Tutaj śmiało można powiedzieć, że lecimy już ,,z górki’’. Kolejne dni są powtórzeniem trzech poprzednich, to czas, kiedy z pamięci można układać swoje menu, pozostaje jedynie przemyśleć, co ciekawego zmieścić na obiad/kolację w proporcji 600 lub 800 kcal. Dzięki temu, że myślimy tylko o jednym posiłku do własnoręcznego przygotowania, mamy trochę więcej czasu na kreatywność na tym polu. Ja rozpisałam menu na wszystkie dni, zróżnicowałam przepisy i jednocześnie wartościowałam każdy z nich, chciałam żeby był dobrze zbilansowany względem makroskładników, sycący i dający inspirację na przyszłość. Tym samym oprócz wcześniej wspomnianych polędwiczek w kurczaka z ziemniakami przygotowałam też zapiekaną cukinię nadziewaną mięsem mielonym z indyka w passacie pomidorowej z serem paneer, podsmażanego halibuta z czerwonym ryżem, pieczoną żółtą papryką i burakiem (przepis już wkrótce na blogu!), makaron z tofu w chili, z kiełkami stir-fry i serem ricotta czy grillowany lawasz z mięsem z indyka, sosem czosnkowym i surówką.

Było kolorowo, smacznie, zdrowo, kreatywnie. Dzięki temu, że mogłam poeksperymentować w tym czasie w kuchni i przyjrzeć się uważniej temu, jakich produktów i ich ilości używam, czułam, że mam kontrolę nad pustymi kaloriami, które nieraz nabijały talerz. Miałam poczucie, że po zakończeniu programu będę dobrze wprowadzona w świadomość zdrowego odżywiania, organizm poczuł się już dużo lepiej, wszedł w te zaplanowane dla C9 ramy, nie odczuwałam zmęczenia, głodu, irytacji. Z jednej strony zastanawiałam się, co będzie na mojej liście zakupów na dzień po zakończeniu programu, ale z drugiej strony byłam przekonana, że nie będzie to bezsensowne wrzucanie produktów do koszyka, byle wypełnić kolejne dni tym, czego przez ten czas nie jadłam. Dnia 9-go, oprócz koktajlu Forever Lite Ultra i obiadu w ramach posiłków, dla ułatwienia zakończenia cyklu, przewidziany został jeszcze jeden posiłek o wartości 300 kcal. Taki harmonogram ułatwił zamianę i stopniowe wyjście z suplementów i pozostałych składowych zestawu. Nim się obejrzałam, dzień 9-ty się zakończył!

 

PODSUMOWANIE

            Program C9 to kompleksowy, ułożony lata temu system, który przynosi sukces po dzisiejszy dzień ze względu na swoją skuteczność. Nie jest to eksperyment wprowadzony pod wpływem mody, trendu panującego w Internecie, działa od długiego czasu na całym świecie i ma zwolenników, którzy sięgają po niego wielokrotnie. W moim odczuciu, niezależnie od historii i przekonań, każdy jest w stanie zrealizować samodzielnie ten program i cieszyć się jego efektami finalnymi. Ubytek wagi jest skutkiem ubocznym oczyszczania, którego doświadczamy przez tych 9 dni, ale dla wielu osób będzie czynnikiem motywującym do dalszej drogi po utratę wagi i zmianę nawyków żywieniowych. Jest dłuższy niż DX4, ale dzięki temu uczy nas regularności, samodyscypliny, daje więcej czasu na to, by popracować nad zmianami. Moim celem w tym programie nie była utrata wagi, bardziej utrwalenie nawyków żywieniowych, wypracowanych po długiej drodze z redukcją kilogramów. Po zakończeniu czuję więcej energii, motywacji do dalszego działania, ułożenia i spokoju, że jestem w stanie ze wszystkim sobie poradzić, a komponowanie posiłków wcale nie musi być trudne czy czasochłonne. Czy powtórzyłabym program? Zdecydowanie tak, choć nie częściej, niż zaleca producent - czyli raz na około 3 miesiące będzie wystarczająco. Nie bez powodu C9 jest bestsellerem, to po prostu box pełen mocy i motywacji, dodający skrzydeł nawet niedowiarkom. Polecamy!

Dodaj komentarz

Pola oznaczone (*) są wymagane Twoje dane będziemy przetwarzać zgodnie z naszą Polityką prywatności.